Hotel
posiada prywatną plazę, która usytuowana jest w odległości 800 metrów.
Jest to czterogwiazdkowiec o niskiej zabudowie, składający się z domków
rozmieszczonych na terenie kompleksu. W sumie liczy sobie 157 pokoi, holu, recepcji,
restauracji, lobby baru, baru przy basenie I na plaży, tarasu słonecznego, klubu
nocnego, sklepu z pamiątkami, pralni oraz sejfu.
Wszystkie
pokoje są dwuosobowe z możliwością jednej lub dwóch dostawek. Wyposażone
są w indywidualnie sterowaną klimatyzację, łazienkę, lodókę, wc, prysznic,
lodówkę, telewizję satelitarną, telefon, balkon lub taras.
W
ramach pobytu można korzystać z trzech dużych basenów kąpielowych o nieregularnych
kształtach, brodzika dla dzieci, mini klubu, placu zabaw, tenisa stołowego,
bilarda, centrum nurkowego. Wieczorami organziowane są animacje.
Obiekt serwuje wyżywienie
all inclusive, w
skład, którego wchodzą:
Witam. Jestem z zamiłowania
podróżnikiem. Zwiedziłem
ponad 50 krajów w różnych
częściach świata. W Egipcie
byłem 15 razy. Byłem w
różnych hotelach, od
Hiltonów po dziadowski El
Diwan. Byłem z żoną.
Dlatego postaram się napisać
obiektywną opinię,
adekwatną do tego co
widziałem. Hotel pięknie i
ze smakiem zaprojektowany.
Architektura bez zarzutu.
Wykonanie partackie, ale to
Egipt. Hotel Palmyra
połączył się z hotelem El
Zaman. W Zamanie warunki
bytowe są znośne, jest to
nowsza część hotelu. Pokoje
Ok. Natomiast w Palmyrze
tragedia. Wchodzi się jak do
obory. Wszystko stare,
zniszczone, grzyb na
ścianach, tragedia.
Łazienka, wymiotować się
chce. W nowej części jest
nowy telewizor, suszarka do
włosów, sejf, nowe meble,
ładna łazienka, aż chce
się tam wejść. Oczywiście
są niedoróbki, ale na to nie
trzeba patrzeć. Natomiast w
starym, stary telewizor i nic
poza tym. Sprzątanie pokoi
codziennie, ręczniki
wymieniane. Pościeli przez 2
tygodnie nikt nie wymienił.
Jeszcze co nas denerwowało,
to robienie łabędzi i innych
stworów z ręczników i nawet
z żony koszuli nocnej. Jest
to miłe, ale jak człowiek
popatrzy na brudne ręce
sprzątającego, który
wszystko nimi robi, włącznie
z myciem kibla, to odechciewa
się używać tego ręcznika.
Tradycyjnie dolar na łóżku.
Mimo że hotele są
połączone, ci którzy
wykupili wczasy w Palmyrze
kwateruje się w starej
części. Dostają różowe
obrączki, z niepełnym
All-em. Ci co kupili w Zamanie
dostają czerwone i mają
więcej przywilejów, choćby
All cała dobę i korzystanie
z restauracji orientalnych. To
jest dość żenujące. Ja
dałem łapówkę, to na samym
początku zmienili mi pokój
na Zaman. W sumie się
opłaciło, dałem 20
dolarów. Baseny są Ok.
Najbardziej zatłoczony jest
basen w Zamanie, w Palmyrze
luzy. Ręczni plażowe
bezpłatnie, kto szybszy, to
wybierze sobie ładny, reszta
ręczników to syfiaste onuce.
Jedzenie kiepskie, ale jak
ktoś nie wybredny to się
najadł. Dużo jest
słodkości. Sałatki mieszane
z pozostałości z poprzednich
posiłków. W sumie nie było
najgorzej, można było się
dopchać kartoflami, były na
śniadanie, obiad i kolacje.
Śniadania są raczej
wegetariańskie, nie licząc
wędliny podobnej do mortadeli
z papierem toaletowych. Smaku
tego nie da się określić.
No i wszechobecny brud na
stołówkach i barach.
Kucharz, który robił
jajecznice, uniform miał tak
brudy, jakby wrócił od
rozładunku węgla.
Większość kucharzy tak
wyglądała. Pod koniec
turnusu zmienili im na czyste.
Butów i spodni to nie
czyścili ani prali od nowego.
Większość obsługi była
miła. Choć zdarzali się
chamscy, był taki jeden na
stołówce, z orlim nosem, w
głównym barze z wąsami i
paru innych. Byli mili tylko
dla młodych panienek, zwanych
przeze mnie srajdami. Dla nas
ludzi po 40-stce byli
gburowaci. Mimo że pozytywnie
byliśmy do nich nastawieni,
często też dawaliśmy
dolarowy bakszysz. Alkohole
tragiczne. Mimo wszystko
ludzie to pili, bełtając z
pepsi i innymi świństwami.
Jedynie wino, jak na Egipt w
miarę. Często podawane w
szklaneczkach, z braku
kieliszków do wina.
Położenie hotelu
beznadziejne. Przy lotnisku,
nisko latające samoloty,
między dwiema jezdniami,
wokół budowy, bałagan i
jedno wysypisko śmieci.
Wszędzie daleko. Co prawda
busy dowożą. Bliższa plaż
beznadziejna, druga oddalona
ok 9 km brudna, obskurna z
ładną rafą. Jedynie to
rekompensuje jej brzydotę.
Bus dowozi co godzinę. Dużo
Rosjan, którzy wlewają w
siebie alkohol szklankami i
przez całą dobę. Polska
młodzież nie odbiega
poziomem od rosyjskiej. Jak
się napiją są tacy sami
chamscy jak Rosjanie.
Zauważyłem, że jedni i
drudzy są mocni w grupach.
Pojedynczo są grzeczni.
Dyskoteka to jedna mała
mordownia i speluna.
Młodzież tylko pije i rzyga.
Byłem światkiem takiej
sceny, jak rusek otworzył
drzwi z dyskoteki i zarzygał
cały korytarz, po czym jakby
nigdy nic wrócił do środka.
Dużo też było Anglików.
Byli lepiej traktowani. A
teraz coś o grupie
animacyjnej. Była takowa.
Przez dwa tygodnie nawet nie
zaproponowali nam żadnej
zabawy. Jedynie srajdy latały
za nimi jak na sraczkę.
Właziły im między nogi bez
wazeliny. Dla tych panienek
animacje były zajebiste.
Czarni animatorzy nie mogli
się od nich odpędzić. Nie
tylko srajdy, były nachalne
ale i młode mężatki
zostawiały mężów i dzieci
i latały za nimi jakby miały
cieczkę. Jeszcze raz powiem,
że z animacji zadowolone
były tylko srajdy. Animacje
wieczorne to porażka i
katastrofa. Były robione
przez tą samą grupę
animacyjną. Nie było, jak na
Egipt przystało animacji z
zewnątrz, np.: tańca
brzucha, tańczących
derwiszów, folkloru
egipskiego, jakichś fakirów
itp. Ci animatorzy robili to
na jeno kopyto, czy to był
taniec Irlandzki, czy
Hiszpański. Beznadzieja. Nie
było, żadnych potańcówek
wieczorem dla wszystkich
starych i młodych. Dyskoteka
tylko dla srajd i ich
żigolaków. Prym w tym
wiodły Rosjanki, w szpilkach
i gołymi tyłkami. Jest też
parę sklepików z duperelami.
Bankomat na terenie hotelu
oczywiście popsuty. Smród
całą noc, bo podlewają
zieleń szambem. Ale w Egipcie
tak jest, że w słabych
hotelach tak robią. W dobrych
używają czystej wody.
Zieleń dobrze utrzymana.
Reasumując, hotel dla mało
wymagających i srajd.
Zamanowi dałbym 3 gwiazdki, a
Palmyrze 2 gwiazdki. Nic poza
tym. Za te pieniądze, w
Egipcie jest wiele lepszych
hoteli od tego. Dlatego
odradzam. Wybierającym radzę
dobrze poszukać wśród
dużej ilości ofert. Nie
sugerować się opisem biur
turystycznych, ani opiniami
srajd.
OGÓLNIE O HOTELU
Hotel na pewno nie zasługuje
na cztery gwiazdki, co
najwyżej (!) na trzy. Hotel
składa się w dwóch
części, po poproszeniu o
pokój w nowej okazało się,
że jest to niemożliwe.
Bardzo dużo polaków, brudne
pokoje, niesmaczne jedzenie.
Bardzo ciekawa
infrastruktura.
Hotel zdecydowanie potrzebuje
remontu i to solidnego
POŁOŻENIE I OKOLICA
Dookoła hotelu pustynia a na
niej biegające psy.
Codziennie o godz. 20 oraz 21
do Naama Bay kursuje hotelowy
bus, na który należy
zapisać się po śniadaniu.
Trzeba spędzić tam 3h i bus
zabiera z powrotem. Generalnie
nie jest to typowe centrum a
jedynie promenada i milion
sklepików - zbyt komercyjne,
panuje tam totalny chaos. W
niedziele kursuje bus do Old
Market.
Hotel ma dwie plaże. My
byliśmy jedynie w Sharks Bay.
Oczywiście biuro Rainbow
Tours w katalogu informuje,
że jest to plaża piaszczysta
a jak się później okazuję
jest żwirowa. Trzeba
przyznać jednak, że rafa
jest cudowna, bardzo dużo
kolorowych ryb, niektóre
nawet mające pół metra.
Jeśli chodzi o kąpiel to
można pływać właściwie
tylko na głębinie (z
pomostu), ponieważ dno nie
jest oczyszczona i już
wchodząc można sobie nogi
połamać (woda max do okolic
kolan , potem nagły spadek).
Prysznice na plaży po
remoncie, jednak brak
oświetlenia. Toalety na
plaży - tragedia, wyglądają
gorzej niż publiczne toaletki
w obskurnych miastach - jednak
wygląda na to, że będą
remontowane.
Bar na plaży to istna
prowizorka - niepodłączona a
zatem nie chłodząca
lodówka.
OBSŁUGA
Obsługa raczej dość bierna,
czasami sprawiali wrażenie
jakby pracowali tam za karę i
za darmo. Gdy prosiłam o to
by ktoś przyszedł bo zalała
nam klimatyzacja pokój to
musiałam dzwonić 3 razy i za
ostatnim razem podnieść
głos na pana w recepcji,
który jeszcze na dodatek był
nieuprzejmy. Prosiłam o
zmianę pościeli bo była
mokra i brudna (przez to
zalanie), wymieniono ją tylko
częściowo. Jak powiedziałam
inżynierowi, że obroty
średnie i niskie w
klimatyzacji nie działają to
odpowiedział, że po prostu
mam używać wysokich -
cudowne rozwiązanie
problemu.
Jeśli chodzi o panów
sprzątających pokoje to
sympatycznie. Widać, że
zmieniali pościel i ręczniki
na świeże - fakt faktem, że
były one i tak bardzo brudne
co uważam, za żenujące w
podobno czterogwiazdkowym
hotelu.
Jeśli chodzi o języki to mam
wrażenie, że panowie
sprzątający umieli więcej
niż ci z recepcji, którzy
czasem patrzyli na mnie jakbym
używała bardzo trudnych
słów. Pierwszy raz gdy
zmieniliśmy pokój, który
mieliśmy na 2 piętrze (zaraz
przy dachu), prosiłam o
pokój nie przy dachu, to
dostaliśmy bungalow parterowy
(zmieniliśmy, ponieważ nie
dało się spać tak potwornie
wyła klimatyzacja na dachu).
PODSUMOWUJĄC: Nie ocenię
obsługi dobrze bo dwa razy
oczekiwanie 3h na reakcję
kogokolwiek, brak
najmniejszych przeprosin a
jeszcze zwracanie mi uwagi
uważam za bardzo niegrzeczne
i nigdy mi się to wcześniej
nie zdarzyło.
WYŻYWIENIE
Tragedia! Oczywiście moje
biuro napisało w katalogu
"dobra kuchnia all
inclusive za niską
cenę". Brak słów.
Byłam w trzech hotelach all
inclusive o takim (a
właściwie o jakim miał
być) standardzie i jedzenie w
Palmyrze nie było nawet w 1/5
tak dobre jak w innych.
Śniadania: stary chleb,
smaczne bułeczki, jeden
rodzaj sera i szynki,
naleśniki omlety
Obiad: zazwyczaj ziemniaki,
ryba, sałatki i ciasta. Ryba
z poprzednich dni jedynie co
jakiś czas z innym sosem.
Ciasta wszystkie smakujące
identycznie - suche jak wiór.
Kolacja: Główne stoły
zajmują sałatki. Jeden
rodzaj mięsa (praktycznie
ZAWSZE beef (wołowina) oraz
czasem kurczak). Frytki chyba
trzeba ciąć piłą
mechaniczną bo twarde jak
kamień za każdym razem.
Uwaga hit - jednego dnia
potrawa "soup
carbonara", na drugi
dzień sos do spaghetti też
carbonara tylko napis
"soup" na etykietce
zaklejony - nawet się nie
kryl, że wykorzystują stare
jedzenie. Swoją drogą sos
rzadki jak....
Jeśli chodzi o wołowinę
(beef) to chyba tylko takie
mięso tam mają przez
tydzień licząc obiady i
kolację takie potrawy były:
beef zwykłe, beef posiekane,
beef z grilla, krem z beef,
supa z beef, beef burger, beef
pizza. Nie wiem czy coś
jeszcze można wymyślić, ale
tak niedobrego mięsa,
wysuszonego i totalnie bez
smaku jeszcze nie jadłam.
Napoje: na śniadanie wiadomo
soki z automatu, herbata i
kawa. Na obiad i kolacje
sprite, pepsi itp prosto z
oryginalnych butelek - za to
duży plus bo nie były
rozcieńczane itp. Jeśli
chodzi o drinki często na
wyjazdach biorę drinka z
mlekiem. Zawsze wtedy barmani
coś wymyślają kolorowego. W
Palmyrze nalał mi starego i
śmierdzącego mleka i dodał
kroplę syropu - nie
wiedziałam czy mam się
śmiać czy płakać.
Szklanki tragicznie brudne, z
przyklejonymi resztkami,
lepiej używać plastikowych
kubeczków bo widać było,
że je wyrzucają. Kolejek po
jedzenie też właściwie nie
ma, problemów ze znalezieniem
stolika również, ponieważ
bardzo szybko sprzątają i
nakrywają na nowo.
Nieporozumieniem jest, żeby w
czterogwiazdkowym hotelu nie
było można dostać
butelkowanej wody do pokoju
jak to było w każdym innym w
którym byłam. Zamiast tego
goście latają z pustymi
butelkami do dispenserów
umieszczonych w holu jak w
jakimś schronisku.
PODSUMOWUJĄC: Nigdy,
przenigdy nie trafiłam na tak
niesmaczne jedzenie, a w kilku
hotelach już byłam. Nie wiem
kto nazwał to all inclusive.
Schudliśmy z narzeczonym po
wyjeździe 3kg - tak
"pyszne" i
"urozmaicone" było
to jedzenie.
SPORT I ATRAKCJE W HOTELU
ROZRYWKA: animacje, niektóre
całkiem znośne jak na
animacje hotelowe od których
nie ma co wymagać cudów.
Fakt, że karaoke np byłoby
klapą gdyby nie jakiś
"zabawowy" anglik,
który rozruszał ludzi i
świetnie zaśpiewał. Klub
dla dzieci widziałam, że
cieszył się popularnością
zresztą prowadziła go z tego
co słyszałam Polka. Internet
wg. mnie kosmicznie drogi za
30 minut w hotelu
zapłaciliśmy 8 dolarów.
BASEN: Liczba basenów
zachwyca. Nie czuje się w
ogóle tłoku, nieraz można
być w części basenu
zupełnie samemu. Fakt, że
maksymalna głębokość (z
tego co widziałam) to ok 1,60
cm. Bardzo bije po oczach to,
że na znacznej części
basenów nie ma rozstawionych
leżaków i parasoli - nie
rozumiem tego, ponieważ
miejsca jest aż za nadto.
Problem jest więc ze
znalezieniem wolnych leżaków
nawet o 8:00(!). Uwaga też na
ręczniki - każdy dostaje
przydział, ale jednak
niektórym to nie wystarcza.
Mi i jeszcze jakimś
obcokrajowcom ktoś ukradł
hotelowy ręcznik, na
szczęście rezydent to
wyjaśnił. Możliwe, że
było to spowodowane tym, że
czasem ich brakowało i trzeba
było czekać nawet 20 minut.
Nie zmienia to faktu, że
żenujące jest zabieranie
komuś innemu jego ręcznika.
Baseny raczej dość brudne,
zwłaszcza te przyboczne,
mniej używane. Niby cały
czas ktoś tam się kręci i
czyści ale brudno było.
POKÓJ
Mieliśmy dwa pokoje, oba w
starej części także opiszę
je osobno.
POKÓJ I: bardzo duży,
przestronny, duże łóżka -
jednak mimo, że
przyjechaliśmy jako para to
były dwa osobne. Pokój przy
cichej odnodze basenu. Jeśli
chodzi o wady to: straszliwy
hałas urządzenia (klimy?) na
dachu nie dający spać.
Pewnie było to spowodowane
tym, że klima była
umieszczona nad łóżkiem
(nad głowami) i zasłonięta
tylko "deską"
grubości może pół
centymetra. Niesamowicie
brudne firany (patrz
zdjęcie). Nie do pomyślenia
jest dla mnie także to, żeby
w niby czterogwiazdkowym
hotelu nie było osobno
szamponów, żelów, czepków
itp. Tutaj mamy dozownik z
jakąś substancję jak w
toalecie publicznej, który
zresztą po naduszeniu
odpadał od ściany (patrz
foto). Brodzik w prysznicu
brudny, zamiast kabiny
cerato-zasłona, tak źle
dobrana, że wpadała do
prysznica i nie dało się w
nim praktycznie ruszyć( patrz
foto). Meble totalna porażka
odrapane, brudzące ręce po
dotknięciu (patrz foto),
pęknięta ściana i odrapany
sufit (patrz foto)
POKÓJ II: cichsza
klimatyzacja, chociaż i tak
strasznie wyjąca, również
zlokalizowany przy cichej
odnodze basenu. Tak samo jak w
poprzednim brudny brodzik,
cerata zamiast kabiny, niby
prane ale odpychająco brudne
ręczniki; płytki w łazience
i przy drzwiach tarasowych
źle położone i trzeba było
się z nimi siłować żeby
wejść/wyjść. Pokój
znacznie mniejszy niż
poprzedni, meble także
zajechane i stare.
Klimatyzacja 5 dnia zalała
nam łóżko.
PORADY:
Nie warto wybrać tego hotelu
za takie pieniądze. Za żadne
skarby świata bym tu więcej
nie przyjechała. Nie mogę
pojąć kto dał tak
zniszczonym pokojom,
niesmacznemu i jednostajnemu
jedzeniu i nieprzyjemnej
obsłudze 4 gwiazdki.
Porównując z innymi moimi
wyjazdami, hotelami to
niestety ale lepiej wypadały
3 gwiazdkowe hotele na trasie
na jeden, dwa noclegi.